Recenzja filmu

Madame Web (2024)
S.J. Clarkson
Joanna Węgrzynowska-Cybińska
Dakota Johnson
Sydney Sweeney

Na web, na szyję

Jeśli "Madame Web" przejdzie do historii kina, to jako anegdota. Wydawać by się mogło, że poprzednie odsłony aktorskiego Spiderwersum studia Sony obniżyły już poprzeczkę, ile się tylko da. I
Na web, na szyję
źródło: Materiały prasowe
"A pamiętacie tę scenę, w której Tahar Rahim podrywa kobietę w operze, wyciągając spod fotela libretto, a potem zaciąga ją do łóżka i w pościeli opowiada swoje koszmary - głosem, który nie zgadza się z ruchem jego warg?". Jeśli "Madame Web" przejdzie do historii kina, to tylko tak: jako anegdota. Wydawać by się mogło, że poprzednie odsłony aktorskiego Spiderwersum studia Sony - "Venom 2: Carnage" z Tomem Hardym czy "Morbius" z Jaredem Leto - obniżyły już poprzeczkę, ile się tylko da. I wtedy wchodzi "Madame Web", mówiąc "potrzymaj mi piwo". Nie ma co ukrywać: film S.J. Clarkson jest po prostu śmieszny. Do tego stopnia, że prowokuje skojarzenia ze skeczami "Saturday Night Live" albo komediami tria Zucker-Abrahams-Zucker. Oczywiście skojarzenia absolutnie niezamierzone, uruchomione na drodze przypadku - czy raczej wypadku. Tym śmieszniej. Innymi słowy: Hollywood dostało wreszcie swój, nakręcony za 80 milionów dolarów, "The Room".


Żeby nie było, myślę, że generalnie o wszystkim da się zrobić dobry film. Bywają jednak bardziej lub mniej sprzyjające okoliczności. Najważniejszą przeszkodą na drodze do zrobieniu dobrego filmu o Madame Web jest zaś sam fakt, że robisz film o Madame Web. Cassandra Webb nawet w komiksach nie była nigdy wielką graczką. Przykuta do fotela, niewidoma i obdarzona talentem do przewidywania przyszłości, dzwoniła czasem do Spider-Mana, mówiąc: "wydarzy się przestępstwo, zrób z tym coś". I tyle. Najsłynniejsza historia z jej udziałem to "Nikt nie zatrzyma Władcy Murów!", w której pełni ona jedynie rolę fabularnego pretekstu. Zły Juggernaut chce ją porwać, Web telefonuje więc po pomoc do Człowieka-Pająka. Przez całą historię nie robi wiele poza okazyjnym informowaniem, że zagrożenie jest coraz bliżej. Jasne, fani kochają tę historię. Ale raczej ze względu na pięknie rozpisany konflikt niepowstrzymanej siły Spider-Mana z nieporuszanym obiektem Juggernauta niż cokolwiek, co robi w niej Madame Web. I weź tu panie, kręć film. 

Wierność wobec komiksowego pierwowzoru ląduje więc w koszu jako pierwsza - razem z ideałami reprezentacji osób starszych czy osób z niepełnosprawnościami. Komiksowa Cassandra Webb była przecież niewidomą staruszką, skrzyżowaniem ezoterycznej wróżbitki z ciocią May. W filmie S.J. Clarkson gra ją jednak Dakota Johnson. I owszem, jest to jakiś pomysł. Tym dziwniejszy, że Johnson ma bardzo specyficzne emploi, zupełnie niekompatybilne z poetyką hollywoodzkiego blockbustera. Jej niska energia, cierpkie poczucie humoru i nieco "zaspany" ton świetnie pracują w takich filmach jak "Nienasyceni" czy "Córka". Nie sugerują jednak potencjału na gwiazdę widowiska o superbohaterach. W "Madame Web" aktorstwo Johnson tylko więc potęguje efekt niezamierzonego przegięcia.


Czasem trudno powiedzieć, czy Johnson miała taki pomysł na rolę, czy po prostu się nie stara, świadoma, że i tak nic z tego nie będzie. Nie pomaga reżyserka. Nawet kiedy ktoś podaje linijkę dialogu z pełnym przekonaniem i zaangażowaniem, S.J. Clarkson z głupia frant zostawia pustą przestrzeń między puentą a cięciem montażowym. Suchary zawisają więc w powietrzu, schnąc jeszcze bardziej, aż słychać cykające na widowni świerszcze. W rezultacie film niemal momentalnie się "odkleja" - tyleż od pozaekranowej rzeczywistości, co od standardów kinowej jakości. W jednej ze scen bohaterka niechcący robi gafę podczas baby shower, wyznając, że jej matka umarła podczas porodu, a potem niezręcznie próbując obrócić to w żart. I jest to wdzięczna scena-symbol całego filmu, bo "Madame Web" to właśnie trochę takie faux pas.
              
Fabuła? Tak, jest tu coś w tym stylu. Ratowniczka medyczna Cassandra Webb odkrywa, że posiada moc przewidywania przyszłości. Pajęczyna losu wiąże ją z trójką nastolatek (Sydney Sweeney, Isabela Merced, Celeste O’Connor) i polującym na nie złym Człowiekiem-Pajakiem, Ezekielem Simsem (Rahim). Pamiętacie serię "Oszukać przeznaczenie" albo "Next" z Nicolasem Cage’em? Motyw proroczego talentu Cassandry zachęca do porównań, "Madame Web" nie dorasta jednak nawet do tych wątpliwej jakości punktów odniesienia. Trudno w to uwierzyć, ale czworo (!) scenarzystów nie próbuje spieniężyć przyczynowo-skutkowych paradoksów typu "kura czy jajko", o jakie aż prosi się film o przewidywaniu przyszłości. Co jeszcze? Ano niewiele. Postacie są cieniutkie, dialogi sprowadzają się do tłumaczenia w nieskończoność rzeczy, które już wiemy, a sceny pościgów i bijatyk to pijana imprezka operatora i montażystki.



Zamiast scen mamy zaś sceny-memy. Siedzące w barze nastolatki wskakują na stół, zaczynają tańczyć w rytm "Toxic" Britney Spears i nikt z personelu ani klienteli nie reaguje. Cassandra mówi "wy tu zostańcie, wracam niedługo", po czym jedzie do Peru na seans retrospekcji w jaskini. "Spektakularny" finał przypomina grę wideo, w której trzeba wspiąć się do czekającego w powietrzu helikoptera: raz na jakiś czas ktoś mówi przez megafon "musisz wejść wyżej", a "wejście wyżej" oznacza wspięcie się na gigantyczny neonowy product placement. O upchniętych tu i ówdzie na odwal się easter eggach, które "pogłębiają" kinowe Spiderwersum, nawet nie ma co wspominać. Aha, jest jeszcze lejtmotyw pajęczyny, której deseń operator dostrzega, gdzie tylko wlezie, w każdej firance i pękniętej szybie. Wiecie: żeby było artystycznie.  
  
Najtrafniejsze podsumowanie "Madame Web" wygłasza koniec końców sama tytułowa bohaterka, kiedy mówi: "najlepsze w przyszłości jest to, że się jeszcze nie wydarzyła". Potraktujcie to jako podpowiedź, czy iść do kina.
1 10
Moja ocena:
2
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones